co sie dzieje podczas mszy
Pan mówi do wszystkich, pasterzy i wiernych. Puka On do serca tych, którzy uczestniczą we mszy świętej, do każdego, w jego stanie życia, wieku, sytuacji. Pan pociesza, wzywa, wzbudza zalążki życia nowego i pojednanego, a dzieje się to poprzez jego słowo. Jego słowo puka do naszych serc i je przemienia. Wiara karmi się słuchaniem
Kiedy przyjmiemy Ciało Chrystusa, dzieje się jednak coś jeszcze: nie tylko On staje się częścią nas, ale przede wszystkim my stajemy się tym, co jemy, stajemy się podobni do Chrystusa, stajemy się bardziej Jezusem. To prawdziwe pożywienie, pokarm wiecznego życia, ten, kto go przyjmuje, będzie żył wiecznie.
Kiedy wybrzmiewa słowo Boże, ono domaga się naszej odpowiedzi. Jeżeli przychodzimy ze swoimi pytaniami do Boga, ze swoimi sprawami, z tym wszystkim, co dzieje się w naszym życiu, to Bóg odpowiada. We Mszy św. aktualizują się przyjście Boga do człowieka w Jego Synu oraz to, co Syn zrobił dla naszego zbawienia.
Być może jest to też jakieś nawiązanie do zwyczaju odprawiania Mszy gregoriańskich. Jest ich przecież 30 - po odprawieniu ostatniej dusza powinna przejść do nieba. Jeśli zaś nie odprawia się 30 Mszy św. gregoriańskich, to przynajmniej 30-dniowe modlitwy za zmarłego kończy się ofiarowaniem Mszy św.
Opracować wykaz pieśni na każdą niedzielę i święto roku, które powinno się śpiewać podczas Mszy św. na poszczególne jej części, a więc: Wejście, Ofiarowanie, Komunię, Dziękczynienie, Zakończenie. W tych opracowaniach trzeba wziąć pod uwagę tzw. „Polskie Msze”, aby odpowiednio je dostosować do obecnej liturgii
Site De Rencontre Antillais Non Payant. Jeremy Driscoll OSB Tytuł tej książki podsunął mi jeden z moich przyjaciół, który posiada przedziwny talent do wymyślania dobrych tytułów dla niemal wszystkiego: książek, artykułów, wierszy, obrazów, jak również filmów, które zawsze obdarza nowymi, lepiej się sprawdzającymi tytułami. Znał inne moje publikacje na temat Eucharystii powstałe na przestrzeni lat; były to artykuły i książki mające wywołać dyskusje akademickie. Teraz zaś mój przyjaciel zachęcał mnie usilnie, żebym napisał coś, co zmierzałoby w całkowicie przeciwnym kierunku. Przekonywał, bym napisał książkę pozbawioną zacięcia naukowego i skierowaną do każdego katolika, który po prostu pragnie lepiej zrozumieć istotę Mszy świętej. Powiedział: „Tracimy pojęcie o tym, czym ona jest. Przestała być dla nas jasna. Potrzeba nam kogoś, kto opowiedziałby nam o niej od nowa”. I wtedy podsunął mi ten tytuł: „Co się wydarza podczas Mszy”. Spodobał mi się. Jest jasny i dobrze określa moje zamierzenie. Pragnę mówić w sposób prosty i bezpośredni. Pragnę ukazać, co oznacza Msza i co stanowi jej centrum. I pragnę też podkreślić słowo „wydarza się” z tytułu, bo o to mi właśnie chodzi. Coś się wydarza podczas Mszy. Bóg działa! Działa, aby nas zbawić. To doniosłe wydarzenie. Tak naprawdę nie ma niczego większego. Bóg skupia całą moc swej zbawczej miłości do świata w sprawowaniu obrzędu i w słowach liturgii eucharystycznej. Pragnę mówić o Mszy w takich kategoriach. Jeśli spróbuję wypowiadać się tak prostym i bezpośrednim językiem, jak tylko możliwe, będę nieuchronnie dotykać czegoś, czego nie da się nazwać — lub czego nie da się łatwo nazwać — a co zwiemy tajemnicą. Zamierzam mówić, nie tracąc poczucia tajemnicy, nie można jej bowiem rozwikłać. Istnieje jednak sposób, by wniknąć w nią nieco głębiej i nauczyć się poruszać w jej przestrzeniach. Właśnie to chcę tutaj zaproponować: głębsze wejście w tajemnicę i poruszanie się z pewną lekkością wśród jej przejawów. To oczywiste, że nie rozumiemy Mszy tak dobrze, jak powinniśmy. Mówię powinniśmy, gdyż jest jeszcze inny problem: jak moglibyśmy. Nie rozumiemy Mszy tak dobrze, jak moglibyśmy. Jednak błędem byłoby sądzić, że Msza powinna być od razu zrozumiała dla wszystkich. Jakże miałoby się to dziać? Jest ona szczytem życia chrześcijańskiego. Zwykle nie zaczyna się od szczytu, lecz dociera nań powoli i z mozołem. Ludzie — zarówno wierzący, jak i niewierzący — nie mogą się spodziewać, że przyjdą prosto z ulicy i od razu odnajdą we Mszy coś znaczącego i zrozumiałego. Tak, czy owak, kto umie określić, co jest „zrozumiałe”? Nie zajdę zbyt daleko w swych wysiłkach, aby zrozumieć Mszę, jeśli będę uważać, że mam prawo nadawać jej znaczenia zgodne wyłącznie z moimi własnymi definicjami. To pozbawiłoby mnie możliwości przyjmowania Mszy jako daru od kogoś innego, od samego Boga. To On ją określa i definiuje. To jego inicjatywa, Jego działanie. Msza jest obrzędem, a to oznacza, że wymaga zainicjowania, powtarzania i poczucia, że się go odprawia. To się stopniowo pogłębia. Potrzeba nam odpowiedniego nastawienia do obrzędu, którego musimy się nauczyć. Wydaje się, że proces ten można najtrafniej opisać jako swoistą „grę na poważnie”. Przystaję z chęcią na zastany obrzęd — wszystkie ustalone ruchy, gesty i słowa, które powtarza się w określony sposób — ponieważ ufam, że kiedy „w to gram”, nagle wedrze się coś wielkiego i nieoczekiwanego. Obrzęd to forma, forma zaś przekazuje treść — nie intelektualną, którą da się pojąć umysłem, lecz treść prawdziwą, nie mniejszą niż sam akt naszego zbawienia. Jeśli odmawiam uczestnictwa w „grze”, to jest kiedy odrzucam obrzęd, jego zasady i formy, zostaje mi tylko to, z czym przyszedłem. To tylko ja; to tylko my; zdarzyć się może jedynie suma poszczególnych części. Ale obrzęd zabiera nas dalej, poza granice nas samych. Pozwala działać Bogu i podsuwa nam sposób, w jaki mamy się zachowywać w odpowiedzi. Nie musimy wymyślać odpowiedzi, tworzyć jej na poczekaniu. Jakże byłoby to żałosne! Obrzęd daje nam w zamian odpowiedź, która jest adekwatna do tajemnicy również przekazanej nam przez obrzęd, a mianowicie tajemnicy zbawczego działania Boga. W tej książce zanalizuję zatem uważnie formy obrzędu i na nich się skoncentruję. Przyjmijmy taką metodę. Przyjrzę się temu, co mówimy i robimy w danym momencie Mszy i postaram się przynajmniej powiedzieć coś o wszystkim, co się wydarza, kiedy to mówimy i robimy. Aby zagłębić się w znaczenie Mszy, musimy też, paradoksalnie, zawsze pozostać na powierzchni, nigdy nie porzucając jej zewnętrznych form. Te formy bowiem — chleb, wino, gesty kapłana oraz wiernych — stają się na wskroś przepojone znaczeniem, życiem Bożym. Więcej szczegółów We Mszy świętej chodzi o miłość. Nie o jakieś pojęcie miłości, lecz o najwznioślejsze spotkanie z miłością. Spotkanie to całkowicie definiuje chrześcijanina. Istnieję zatem w świecie nie tak, jak ujmował to Kartezjusz: myślę, więc jestem. Ani nie zgodnie z jakąś wariacją na temat, przykładowo: „kocham, więc jestem”. To raczej dzięki temu, co wydarza się na Mszy, wiem, czym jest to, co sprawia, że jestem: jestem kochany, więc jestem. Za to składam dzięki wraz z wszystkimi innymi, którzy wiedzą, że ich istnienie określa ta sama zasada. Jeśli mówimy, że we Mszy chodzi o miłość, równa się to stwierdzeniu, że Msza jest spotkaniem. Jest to spotkanie z Bogiem. Lecz nie jakimś mgliście wyobrażanym Bogiem. To spotkanie z Bogiem poprzez Jezusa. Spotykamy Jezusa, a poprzez Niego spotykamy Tego, którego On nazywa Bogiem i Ojcem. Nie spotykamy też jakiegoś mgliście wyobrażonego Jezusa. Nasze spotkanie z Nim to spotkanie z Tym, którego również musimy nazywać Panem i Bogiem. Nie są to jakieś arbitralne określenia Jezusa, luźne idee rzucone w czasie celebracji. Ten sam Jezus, którego ukrzyżowano pod Poncjuszem Piłatem i którego śmierć wspominamy w czasie Mszy, wychodzi nam na spotkanie jako powstały z martwych i znany jako Pan i Bóg. To ściśle określone spotkanie z Bogiem daje mi wolność. Określa mnie samego. Ofiarowuje mi nowe ja, przez które zostaję na nowo zdefiniowany poprzez nową relację. Stanowi całkowite przeciwieństwo grzechu pierworodnego, ten ostatni bowiem równoznaczny jest z pragnieniem, by być sobą wyłącznie poprzez siebie samego, a nie dzięki relacji z Bogiem. Każdy prawdziwy związek musimy poznać przez doświadczenie. Msza to takie w pełni przeżywane i odświętne doświadczenie, które kładzie fundamenty pod nasz związek z Bogiem poprzez Jezusa. Doświadczenie to umożliwia wszelkie inne związki. Oznacza to, że pozwala nam pokochać innych, skoro pokochał nas Bóg / Jeremy Driscoll OSB /
Masa o północy podzielona jest na dwie odrębne fazy; pierwsza część, zwana Wstępnymi Rytuałami, wprowadza księdza lub diakona i zawiera odczyty i pieśń z Biblii; dodatkowe pieśni, okres ciszy i błogosławieństwa od kapłana podążają za nim, a usługi kończą się komunią, modlitwą i ofiarami. Kolejność i długość nocnych mszy różni się w zależności od wyznania i kościoła. W religii katolickiej usługi obejmują Komunię Świętą, która obejmuje symboliczne picie wina i spożywanie chleba, przedstawiające Krew i Ciało Chrystusa. Masa północy istnieje w wielu religiach, w tym religiach katolickich, luterańskich i chrześcijańskich. Każda religia podąża za unikalną strukturą dla masy o północy, a niektóre różnice w czasie służby i kompozycji istnieją w religiach. Masy te służą jako wezwanie, gromadząc wiernych naśladowców dla celebracji Boga. Usługi zaczynają się od wejścia do księdza lub diakona, który obejmuje śpiewany hymn. Po dojściu do zmiany ksiądz lub diakon podpisuje krzyż, wskazując na obecność Chrystusa. Następuje drugi hymn, Gloria in Excelsis, a Collect rozpoczyna pierwszą fazę. Następnie kapłan wzywa do milczenia, czyta fragmenty z Biblii i oferuje psalm responsoryjny. Odprawia liturgię Eucharystii, składając ofiary, modlitwę i komunię, a kończąc obrzędy kompletne usługi.
Msza katolicka jest aktem kultu Boga, w którym członkowie katolickiej wspólnoty spotykają się, aby się modlić, wyznawać swoją wiarę, słuchać pism świętych i uczestniczyć w Eucharystii. Katolicy wierzą, że centrum Mszy to poświęcenie Eucharystii. Msza jest podzielona na dwie odrębne, ale wzajemnie powiązane części: liturgię słowa i liturgię Eucharystii. Sercem liturgii słowa są czytania z Nowego i Starego Testamentu. Przywódca pieśni lub chór i kongregacja recytują Psalm pomiędzy pierwszym a drugim czytaniem pism świętych. W niedziele i inne szczególne dni kapłan i kongregacja recytują także Credo Nicejskie, które jest podsumowaniem głównych wierzeń chrześcijańskich i ofiarowują modlitwy za żywych i umarłych. Liturgia Eucharystii jest sercem Mszy katolickiej. Katolicy wierzą, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa, gdy zostaną konsekrowani. Kilka modlitw przez kapłana towarzyszy Eucharystii, a ci w zborze, którzy są katolikami i wolni od grzechów śmiertelnych lub poważnych, mogą otrzymać Eucharystię. Msza kończy się ostatecznym błogosławieństwem od kapłana, a czasem hymnem.
co sie dzieje podczas mszy